Jakie prace należy przeprowadzić w ogrodzie, gdy w kalendarzu pojawi się maj? Bardzo ciężkie. W maju w ogrodzie przede wszystkim obowiązkowo należy piknikować. Leżeć na kraciastym kocu, patrzeć w niebo, leniuchować. Jest to bardzo trudne. Bardzo. Bo przecież ziemia wzywa, by kopać, sadzić, przesadzać i siać… od czego zacząć?
CZAS NA PIKNIK
Tak tak, ręce już rwą się do pracy. Ale zostańmy jeszcze na kocu i obowiązkowo tego maja nie przegapmy:
kwitnienia magnolii, lilaków, jabłoni, grusz… żadnego kwitnienia nie przegapmy
pszczół i trzmieli uwijających się w kurdybankowym dywanie
ptasich koncertów o brzasku
majowych różowych wschodów słońca
rosy na trawniku (koniecznie należy choć raz się przespacerować boso)
okazji do picia codziennie pokrzywowych koktajli
Sącząc sobie krzepiący, wiosenny, zielony napój ze świeżo zebranych pokrzywowych liści, przewróćmy się na brzuch i otwórzmy notes. Na spokojnie. Przed nami 31 dni. Oprócz powyższych zadań obowiązkowych wypiszmy, co jeszcze warto w maju zrobić w ogrodzie.
MAJOWE PRACE OGRODOWE
Ciepło, duża ilość opadów, wyręczająca nas z podlewania i nawadniająca podłoże tak, że łatwo się kopie i grabi. Istna sielanka. Maj w ogrodzie to idealny czas niemal na wszystko. Oj, wszystko to bardzo dużo, od czego zacząć, żeby znowu nie zagalopować się i sadzić w świetle pełni księżyca?
żywopłoty – maj to idealny czas do zakładania żywopłotów. Ligustrowe, grabowe, głogowe. Formowane i swobodne. Wiele gatunków żywopłotowych jest w tym miesiącu dostępnych w formie sadzonek „kopanych” (z nagim korzeniem). W tej formie nadają się do natychmiastowego sadzenia, zatem warto wcześniej wykopać rowy, nabyć rośliny i tego samego dnia nasadzić. Jeśli nie zdążymy – sadzonki trzymajmy w wodzie, by korzenie nie uschły.
warzywnik – warto spróbować swoich sił w rolnictwie. Tym bardziej, że tak łatwo nabyć gotową rozsadę. Wcześniej dokładnie wyplewmy podłoże. Bardzo dokładnie – naprawdę warto na początku się przyłożyć, by w połowie sezonu nie dostać apopleksji z powodu perzu.
Puste miejsca możemy obsiać:
szybko plonującymi warzywami np. rzodkiewką
ziołami
kwiatami, które zwabią zapylacze i zmylą szkodniki (smagliczką, nagietkami, aksamitkami)
łąka – jeśli nie zdążyliśmy jesienią (ani lutym, marcu, kwietniu…) mamy jeszcze maj. Wysiewajmy łąki gdzie tylko się da. W trawniku zróbmy metrowej średnicy kręgi i wysiejmy w nich mieszanki kwiatów, odpowiednie dla naszego typu podłoża.
kompost – najlepiej kompostownik zakładać jesienią, lecz i w maju warto założyć własną fabrykę humusu. Za jakiś czas z ogrodowych „odpadków” uzyskamy tzw. czarne złoto.
odchwaszczamy – ręcznie, skrupulatnie i powolutku. Niech to będzie nasza medytacja. Odchwaszczajmy mądrze, nie dążąc do klepiska (bo ziemia nie lubi być naga i jeśli po odchwaszczeniu nie posadzimy lub nie posiejemy czegoś w zamian, Natura zaraz tam coś umieści). Plewiąc przyjrzyjmy się roślinom na nowo. O ile urok perzu jest trudno dostrzegalny, z czasem oszczędzimy kurdybanek, jasnoty a nawet mniszki, widząc ile szczęścia dają pszczołom, trzmielom, motylom. I nam.
herbarium – w końcu „rozsiewa zioła maj”, zatem czas założyć lub wzbogacić ogródek ziołowy. Może czegoś jeszcze tam nie ma? Czekoladowej mięty, wietnamskiej kolendry, niedźwiedziego czosnku. Zamiast kupować melisową herbatkę lepiej nabyć własną melisę. Bezpośrednie z nią obcowanie ma dodatkowe, relaksujące moce 🙂