Jadalne kwiaty
24.07.2019 | Bez kategorii
Wakacje. Co by tu zjeść? Lody. Były. Ale jeszcze porcja nie zaszkodzi. Co jeszcze? W ogrodzie świeża rokieta, sałata, botwinka. Poziomki jeszcze owocują, niedługo jeżyny. A rabaty kipią od kwiatów. A może by tak zrobić kwiatową sałatkę? Dziś o jadalnych kwiatach. Których warto spróbować a jakich kwiatów lepiej nie wprowadzać do menu?
JEMY KWIATY
Pisaliśmy już przy okazji różnych tematów o zjadalnych kwiatach, jednak na hasło: „Zjedzmy ten kwiat” nadal gdzieniegdzie słychać odgłosy zdziwienia. A przecież zjadanie kwiatów to w sumie żadna nowość – każdy w życiu zjadł przecież co najmniej jeden kalafior, karczoch czy brokuł. Podjadaliśmy też z chęcią „bananki”, czyli kwiaty fasoli, groszku cukrowego czy robinii akacjowej (uwaga: jej liście już są niejadalne). W Tłusty Czwartek najchętniej zajadamy pączki z różaną konfiturą z kwiatowych płatków. Na czerwcowy podwieczorek na prowincji (gdzie surowiec jest zawsze świeży i łatwo dostępny) serwuje się aromatyczne kwiaty bzu czarnego, zasmażane w naleśnikowym cieście. W takiej formie świetnie smakują i wyglądają także kwiaty cukinii, dyni czy nasturcji.
Dziś opowiemy o kwiatach, które częściej widywaliśmy dotychczas w bukietach, niż sałatkach. Warto je znać, na wypadek gdyby nawiedzili nas w letnim domu jacyś niepodziewani goście. Wtedy susem do ogrodu, na łąkę i mamy koszyk pełen kulinarnych rarytasów, które ubarwią najprostsze nawet menu.
Jadalne kwiaty z ogrodu:
aksamitka
lilak turecki
bratki
chryzantemy
floks
forsycja
fuksja
funkia
goździk
magnolia
malwa
mieczyk
monarda, pysznogłówka (jak sama nazwa wskazuje)
słonecznik
stokrotka
Jadalne kwiaty ziół:
bazylii
lawendy
cząbru
szałwii
czosnku
hyzopu
mięty
ogórecznika
nagietka
lebiodki
wiesiołka
Jadalne kwiaty z łąki:
cykoria podróżnik
rumianek pospolity
fiołek leśny i trójbarwny
bluszczyk kurdybanek (liście to świetna przyprawa do zup)
jasnota biała (ach te miodowe „końcóweczki”)
koniczyna
płatki maku
bławatek
mniszek lekarski
podbiał
dziewanna
krwawnik
przywrotnik damski.
JAK NIE JEMY KWIATÓW?
Kwiatów nie jemy łapczywie. Ani pochopnie. Są one dodatkiem do dań. Niektóre zjedzone w nadmiarze, mogą wywołać niestrawność np. koniczyna.
O czym jeszcze warto pamiętać?
Jemy kwiaty tylko ze znanego, naturalnego i nieskażonego źródła. Nie jemy kwiatów z kwiaciarni, ani innych miejsc, gdzie poddawane są profilaktycznym opryskom przeciwko szkodnikom czy fungicydom. Jeśli zbieramy kwiaty łąkowe, upewnijmy się, czy nie zawiewa tam aby wiatr znad pól uprawnych czy sadów, których właściciele stosują chemiczne środki ochrony roślin.
Nigdy nie jemy kwiatów, których nie znamy. Choćby pociekła nam ślinka, że „taki pomarańczowy na pewno smaczniutki”. Nie znamy – nie jemy.
Alergicy niech się lepiej nie porywają z widelcem na kwiatowe sałatki. Kwiaty z rodziny Asteraceae / Złożonych / tj. słonecznik, rumianek, krwawnik – mogą wywołać reakcję alergiczną, mało estetyczną dla pozostałych biesiadników.
Zjadamy kwiaty świeże, opłukane pod delikatnym strumieniem wody, by usunąć z nich pył. Przed zerwaniem kwiatu przegońmy delikatnie ewentualne owady, śpiące w kielichu.
Ciekawostka: kwiaty możemy także zamrozić w kostkach lodu – będą pięknym dodatkiem do napojów.
Zjadamy kwiat, bez pędów czy listków. Tak na wszelki wypadek, ponieważ u robinii czy bzu czarnego pędy działają drażniąco na ludzki układ trawienny.
Zanim dodamy kwiaty do potrawy warto wcześniej ich spróbować, bo może się okazać, że ich aromat wcale a wcale nam nie odpowiada. Niektóre chryzantemy są gorzkawe, co mogłoby zepsuć całe danie. Podobnie z nasturcją – ma ostry, rzeżuchowy smak, dlatego w słodkim deserze wypadnie niczym ziarnko gorczycy w cukrze…
Nasze ulubione i smaczne kwiaty to: pysznogłówka (nie bez powodu zwana bergamotem), fiołki, ostre kwiaty rukoli i nasturcji, ogórecznik, płatki nagietka i dzikich róż.
A które kwiaty smakują naszym Czytelnikom?